Sprawozdanie z szkolenia „Ziemianki” i „ Schronienia momentalne i tymczasowe”
7-11 listopada 2014r.
Chorągiew Wschodnia
Gmina Mszczonów
Teren – Las mieszany Fundacji źródło Życia
7 XI – Piątek – Przyjazd do warszawy, godzina (ok.) 13:00 . Pogoda pochmurna, przelotne opady.
Wraz z Darkiem Borowieckim pojechaliśmy ładować belki 3m. Praca nas przerosła bo było ich 300. Na szczęście przyjechali Andrzej i Karol.
Po załadowaniu było już ciemno (ok. 16:30), pojechaliśmy już na miejsce zbiórki.
Był to las, należący do Fundacji Źródło Życia
Reszta uczestników w tym czasie przygotowała obóz – miejsca na ognisko, ławki i wychodek.
Ze względu na to, że obóz był jakieś 300m od budynków fundacji i domu Borowieckich, mieliśmy ciągły dostęp do pitnej wody, ale co najważniejsze – codziennie mogliśmy się cieszyć ciepłymi i dobrymi posiłkami przygotowywane przez Anię i Mirkę. Jednak było trzeba po nie chodzić już samemu.
Ognisko już się paliło gdy przyjechaliśmy. Wysuszyliśmy kurtki i buty. Szybko rozstawiliśmy namioty i hamaki i zebraliśmy się przy ognisku by rozpocząć sabat.
Było nas ok. 15 osób – w tym Dyrektor fundacji Źródło Życia. Opowiedział nam jego doświadczenia związane z Zakładaniem tej fundacji. Ciekawa historia o tym, jak z pomocą Boga, nie mając pieniędzy można stworzyć organizację.
Kolacja i spać. Noce były spokojne. Pomimo chłodu nikt nie narzekał
(jedynie wyjście z ciepłego śpiwora było największą traumą).
8 XI – Sobota – Pobudka, śniadanie. Ciągle deszcz siąpił.
Poszliśmy na nabożeństwo do miejscowego zboru. Po nabożeństwie, w kaplicy mieliśmy zajęcia teoretyczne. Omawialiśmy gdzie można i gdzie nie można budować szałasów, zasady budowania szałasów i ich typy, rodzaje. Budowanie schronień z pałatek.
Po powrocie czekał na nas obiad.
Potem był sobotni spacer to okolicy. Darek pokazał po części tereny fundacji i zabrał nas w miejsce gdzie odkopano wielki głaz narzutowy.
Zaczęło robić się ciemno, deszcz ciągle nie ustawał (raz siąpił raz popadał). Przy ognisku ogrzaliśmy się.
Zakończyliśmy sabat. Kamil przyniósł gitarę i pośpiewaliśmy kilka minut. Trzeba było iść spać. Jutro czekało nas mnóstwo pracy.
9 XI – Niedziela – Zaczęło się wypogadzać
Po śniadaniu praca ruszyła pełną parą. Na początek było trzeba przynieść belki ze skraju lasu na miejsce, gdzie miały powstać nasze leśne budowle.
Pięć osób budowało ziemiankę dla pięciu osób, a sześć pozostałych osób wzięło się za szałas na podwyższeniu dla pięciu osób.
Ja budowałem szałasy. Miałem wtedy możliwość poznania Saszy – chłopaka z Ukrainy. Pomimo że ja nie znam ukraińskiego a on nie zna polskiego, dobrze się dogadywaliśmy. Grupa ziemiankowa Wykopała 1 – metrowy dół .
Praca trwała aż do późna (z przerwą na obiad i herbatę). Po kolacji wszyscy padliśmy ze zmęczenia.
10 XI – Poniedziałek
Czas nas gonił. Pracy ciągle było dużo, a czasu coraz mniej. Grupa szałasowa miała za zadanie dokończyć szałas na podwyższeniu i zacząć budowę innych szałasów.
Grupa ziemiankowa zaczęła stawiać belki na ściany ziemianki.
Ja, Karol i Andrzej wzięliśmy się za budowę szałasu dwuspadowego. Dwie osoby dokańczały szałas na podwyższeniu, a dwie inne podjęły się budowy tipi.
Praca trwała tak długo na ile starczyło nam sił.
Pod koniec dnia mieliśmy skończony jeden szałas, drugi zrobiony do połowy, tipi się przewróciło i zniszczyło, a grupa ziemiankowa zrobiła częściowo dach i ściany frontowe.
Oszczędzając siły, nie wystawialiśmy wart nocnych.
11 XI – Wtorek
Rano czekało nas zmieszanie i oburzenie. Ktoś ukradł flagi w Święto Niepodległości! (Flagę Pathfinders, Polską i Ukraińską ). Każdy podejrzewał każdego. Gdy zaczęliśmy pracę w Siekierze znaleźliśmy kartkę z alfabetem Morse’a. Tłumaczenie było bardzo trudne, ponieważ szyfr zawierał wiele błędów i nie można było się dowiedzieć czego chciał złodziej (wiemy na pewno że tekst dotyczył naszej zguby bo występowało tam słowo flagi).
Zguba, nie zguba – zostało nam niewiele czasu na dokończenie prac.
Rzuciliśmy się do pracy. Koło południa grupa szałasowa skończyła wszystkie powierzone jej zadania i pomogliśmy grupie ziemiankowej zrobić tyle ile było to możliwe.
Dach i ściany w ziemiance zostały ukończone. Przykryliśmy je plandeką i zasypaliśmy ziemią ( a dokładniej piaskiem który był zamiast ziemi). Ostatnią noc grupa szałasowa spędziła w szałasie na podwyższeniu.
Spaliśmy blisko siebie by było nam cieplej. Noc była spokojna.
O 16:00 zaczęliśmy składać obóz.
O 17:00 było zakończenie obozu, rozdanie kart zaliczeniowych i świadectw ukończenia kursu.
Niestety, grupa ziemiankowa nie zdążyła dokończyć ziemianki.
Powrót – dojazd na Śląsk zajął mi 16h. Na szczęście zdążyłem na poranne zajęcia.
Wrażenia końcowe – każdy po obozie był zmęczony. Pomimo radości z doświadczenia jakie zdobyliśmy sadzę, że każdy poczuł dumę, że pomimo deszczu, chłodu i ciężkiej pracy, daliśmy radę.
Dzięki Bogu nikt poważnie się nie rozchorował ani nie doznał urazu.
Teraz, zbliżające się zimowe obozowisko stało się bardziej realne do przetrwania.
Dh Arkadiusz Górski
drużyna “Śląskie Orły”
{gallery}2014/szkolenie_schronienie{/gallery}