Kolejny biwak Chorągwi Wschodniej za nami. W podobozie harcerskim gościliśmy w tym roku 70 uczestników. Tym razem podczas naszego pobytu w malowniczym ośrodku Nadliwie w Strachowie k. Urli , przenieśliśmy się w świat starożytnej Grecji. Każdego dnia budziliśmy się w jednym z dziesięciu polis, których zwiedzanie rozpoczęła wizyta w Atenach.
Podczas pobytu w tym mieście, po drodze do polowych łaźni można było spotkać wielkich myślicieli i inne ówczesne postacie, które wpłynęły na kulturę i ustrój starożytnej Grecji. Po południu wyruszyliśmy do miejscowości Jadów, gdzie dla lokalnej społeczności zorganizowaliśmy Rodzinny Festyn. Do głównych atrakcji należała ciuchcia zdrowia i expo zdrowie dla dorosłych, harcerska gra terenowa i malowanie twarzy. Nie zabrakło również konkursów i zabaw ruchowych prowadzonych przez instruktorów Pathfinder.
W piątek zatrzymaliśmy się w Sparcie i od samego rana zaczęliśmy hartować nasze ciało. Obóz podzielono według płci i każda z grup udała się na odpowiedni trening prowadzony przez druhnę Komendant i Oboźnego naszego biwaku. Taki podział został zachowany również podczas kolejnych aktywności. Podczas gdy mężczyźni uczyli się o historii greckiej armii i poznawali wykorzystywane przez Greków taktyki, kobiety uczyły się sztuki rzemiosła tworząc własnoręcznie szkatułki i biżuterię, które później znalazły swoje miejsce na wystawie.
W sobotę przenieśliśmy się na Olimp. Po sobotnim kazaniu wyruszyliśmy w naturę na studium Biblii, zorganizowanym w postaci gry terenowej. W ten sposób ożywione zostały nie tylko nasz umysł i duch, ale również i ciało.
W każdym dniu zdobywaliśmy także sprawności, wśród których znajdowały się: musztra, sprawność fizyczna i wstrzemięźliwość. Dla chętnych była możliwość zaliczenia sprawności z gwiazd.
Czas duchowy, którym kapelan Sylwester Choma rozpoczynał i kończył nasz każdy dzień, zawierał cenne przemyślenia względem naszych nałogów, “bożków”, które panują nad naszym codziennym życiem i stanowiska, jakie zajmujemy względem Bożych spraw. Sądzę, że wiele osób wyjechało ze Strachowa z decyzją zmiany.
Wieczorami, gdy cała przyroda się wyciszała, przy ognisku trwało spotkanie modlitewne, podczas którego w małych grupach zanosiliśmy do Boga swoje intencje. Z pewnością był to dobrze wykorzystany i cenny czas.
Jak na każdym biwaku, oprócz życia w terenie, polowych pryszniców i gotowania w kotłach, nie zabrakło również gier nocnych. Dostępna była dla nas również pobliska rzeka. I choć woda sięgała zaledwie po kolana, wejście do niej dawało wielkie orzeźwienie i sprawiało mnóstwo frajdy.
Mimo że biwak się skończył i każdy powrócił do swojego codziennego życia, to jeszcze nie koniec harcerskich przygód. Już wkrótce rozpoczynają się obozy letnie, na których na pewno się spotkamy!
Czuwaj! Marana Tha!
Druhna Marta Szuper,
Drużynowa Zuchów, Warszawa