W dniach 2-6 stycznia 2020 roku odbyło się pierwsze w historii Zimowisko Chorągwi Wschodniej ZHA!
Do Zakopanego przyjechaliśmy już w Nowy Rok, by stawić czoło górskiej przygodzie. Wydarzenie odbywało się w budynku Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego w Zakopanem przy ul. Broniewskiego 10, gdzie gospodarze przyjęli nas bardzo gościnnie, udostępniając cały wielopiętrowy budynek do naszej dyspozycji. Mogliśmy więc wszyscy: zuchy, harcerze i wędrownicy zająć własne piętra i swobodnie się po nich poruszać. Program był oddzielny dla każdej z grup wiekowych, razem natomiast spotykaliśmy się na posiłkach i nabożeństwach.
Pierwszego wieczoru po kolacji przebraliśmy się w ciemne ubrania i przy zgaszonym świetle bawiliśmy się w chowanego. Grozy dodawał fakt, iż szukająca nas kadra miała czerwone latarki, wydawała złowieszcze odgłosy i mogła wtrącać złapanych do więzienia! Mimo to niektórzy świetnie się schowali i do końca nie dali się złapać. Adrenaliny i dobrej zabawy było przy tym mnóstwo!
Temat zimowiska – Góra Mocy, nawiązywał do gór w Biblii. W otoczeniu pięknej przyrody polskich Tatr mogliśmy poznawać historie związane z takimi górami jak: Moria, Karmel, Nebo, Ararat, Synaj, góra Oliwna czy też Golgota. Nasza kapelan, druhna Karolina w bardzo ciekawy i przystępny sposób opowiadała nam co wydarzyło się na tych górach i jak wpływa to na nasze życie. Dzięki licznym zdjęciom z jej podróży do Izraela mogliśmy zobaczyć jak wyglądają one współcześnie i być bliżej tamtych wydarzeń. Nauczanie było naprawdę inspirujące, urozmaicane dodatkowo wspólnym śpiewem. To były naprawdę cudowne chwile, kiedy tak siedzieliśmy razem z przyjaciółmi na podgrzewanej podłodze kaplicy i śpiewaliśmy, podczas gdy na dworze był mróz i śnieżyca. Czuło się miłość i radość w powietrzu, jak w harcerskiej rodzinie.
Wszyscy wyjeżdżając często w deszczu z naszych domów zastanawialiśmy się czy pogoda nam dopisze i co na zimowisku najważniejsze: czy będzie śnieg? Wiele osób modliło się o to, jak określają je górale, „białe złoto”. To, co zastaliśmy na miejscu przerosło nasze najśmielsze oczekiwania! Śniegu było po kolana, a w dodatku świeciło słońce pokazując nam piękną panoramę gór. Po raz kolejny przekonaliśmy się, że modlitwa ma moc!
Zuchy swoje miejsce miały na balkonie, który był dobrym punktem obserwacyjnym i miejscem świetnej zabawy. Pod czujnym okiem kadry realizowaliśmy sprawność Zima. Pierwszego dnia poszliśmy na pobliską Antałówkę i oddaliśmy się przyjemności zjeżdżania ze wzniesienia na jabłuszkach. Było tak super, że nawet kadra bawiła się razem z nami! Długo nie chcieliśmy wracać, choć było dość zimno. Kolejnego dnia wjechaliśmy kolejką elektryczną na Gubałówkę, gdzie lepiliśmy bałwana i świetnie bawiliśmy się w śniegu. Podziwialiśmy stamtąd panoramę Tatr od Rysów aż po Giewont. Wśród padającego śniegu i naprawdę wielkich zasp odwiedziliśmy też Wielką Krokiew, pod którą każdy z nas miał możliwość kupić pamiątkę z Zakopanego. Poza zajęciami w terenie mieliśmy też gry w budynku i degustację owoców egzotycznych. Zdecydowanie najbardziej smakowało nam liczi, mango i ananas. Na zakończenie pod okiem druhny Karoliny robiliśmy własnoręcznie zegary z drewna, które zabraliśmy do domu, by zdobiły nasze ściany. Oczywiście pomiędzy zajęciami czas spędzaliśmy na bieganiu i zabawach, tak, żeby kadra nie zapomniała, że tu jesteśmy.
Harcerze realizowali sprawność Góry. Każdego dnia po porannym nabożeństwie wychodziliśmy na szlak. Pierwszego dnia poszliśmy na pobliski Nosal, nazwany przez nas Nosaczem, który mimo niezbyt dużej wysokości zaskoczył nas ostrym podejściem. Na nogach mieliśmy raki, ale co sprytniejsi i tak często lądowali w zaspach. Po intensywnym początku, kolejnego dnia poszliśmy na łatwiejszy szlak prowadzący do jaskini. Do samej jaskini dosłownie wśliznęliśmy się jadąc po oblodzonej górce, co było niesamowitym przeżyciem, zwłaszcza, że wokół panowała zupełna ciemność. Na koniec pod Wielką Krokwią mogliśmy kupić pamiątki z Zakopanego. Kolejnego dnia wybraliśmy się na Polanę Kalatówki, gdzie w wielkich zaspach, przy padającym śniegu dotarliśmy do schroniska. Tam odpoczęliśmy, ogrzaliśmy się i zjedliśmy co nieco. Mieliśmy więc siłę na wygłupy po drodze, zwłaszcza, że część drogi w dół pokonaliśmy zjeżdżając na jabłuszkach. Jabłuszka, które już pierwszego wieczoru pożyczyliśmy od zuchów były naszą ulubioną aktywnością i kiedy druh Błażej po wyczerpującym dniu spędzonym na szlaku pytał kto chce iść pozjeżdżać, szliśmy wszyscy bez wyjątku! Z górki zjeżdżaliśmy w różnych kombinacjach, trzymając się razem i najczęściej fikając przy tym i lądując jeden na drugim. Zabawa była przy tym świetna!
Na zimowisko przyjechała też grupa wędrowników, która planowała wycieczki wysokogórskie i realizację sprawności string art. Pierwszego dnia poszliśmy odważnie na przepiękną Halę Gąsienicową, gdzie po stromym podejściu ogrzaliśmy się nieco w schronisku Murowaniec. Było tam tak pięknie i tak dobrze było być razem, że zdecydowaliśmy się pójść jeszcze wyżej, nad Czarny Staw Gąsienicowy, który był oczywiście zamarznięty. Stamtąd mogliśmy jak na dłoni podziwiać widoki na szczyty Orlej Perci. Następnego dnia wybraliśmy się na Sarnią Skałę, skąd rozciągał się piękny widok na Giewont, ale znów było nam mało, dlatego schodziliśmy orężną drogą przez Polanę Kalatówki do Kuźnic. Świetna sprawa tak wędrować z przyjaciółmi przez zaśnieżone góry. Kolejnego dnia zdobyliśmy Wielki Kopieniec, który znajduje się w pasmie Nosala. Poza tym byliśmy oczywiście na Krupówkach, a wolne chwile spędzaliśmy na rozmowach i montowaniu filmików z naszych wycieczek. Zrobiliśmy też energetyczne batony dla całego obozu, które następnego dnia mogliśmy zabrać w góry. To był naprawdę dobry czas.
Nabożeństwo sobotnie, w którym jako harcerze braliśmy czynny udział odbyło się w zborze w Zakopanem, który przyjął nas bardzo miło i serdecznie. Po południu mieliśmy grę terenową autorstwa druha Darka Borowieckiego, podczas której podzieleni na patrole rozszyfrowywaliśmy ukryte wiadomości o górach biblijnych. Za odgadnięcie hasła dostaliśmy od komendanta nagrody. Jednego wieczoru odbyła się rozprawa sądowa, której temat był sformułowany nieco prowokacyjnie: czy Biblia ma być czytana na zimowisku? Sędzia, druhna Karolina, powołała na świadków ludzi z sali (harcerzy), którzy wypowiadali się na podany temat. Pomimo ciężkich oskarżeń druha Sławka sędzia skłoniła się ku argumentom obrońcy, druha Błażeja i ostatecznie postanowiono czytać Biblię na zimowisku. Było to bardzo ciekawe i oryginalne przedstawienie, pod którego wrażeniem pozostaliśmy jeszcze długo potem.
Nie sposób oczywiście nie wspomnieć o pysznych i zdrowych posiłkach, które przygotowywały dla nas dwie niesamowite druhny – Ela i Monika. Jeszcze raz dziękujemy za wszystkie rarytasy! Dziękujemy też całej kadrze zaangażowanej w organizację wydarzenia oraz Fundacji Pociecha za wsparcie finansowe. Bez Waszej pomocy to wydarzenie nie mogłoby się odbyć.
Całe zimowisko oceniamy jako wyjątkowo udany, inspirujący czas spędzony w otoczeniu pięknej przyrody, blisko Boga i razem z przyjaciółmi. Mamy nadzieję, że w przyszłym roku odbędzie się podobne wydarzenie i już czekamy na nie z niecierpliwością.