Już pewnie wiecie z przesyłanych wam pozdrowień, gdzie tym razem spędzaliśmy nasze drużynowe zimowisko…Tak, w Jeleniej Górze. Było kilka innych propozycji, na przykład jedną z nich była powtórka zimowiska w Gołębiu w znanej nam chatce, ale jednak chcieliśmy zrobić coś zupełnie innego, też w innym miejscu.
Zimowisko rozpoczęło się 02.01.2015 r.
Jeżeli chodzi o godzinę to trudno nam określić, ponieważ na miejscu w Jeleniej Górze byliśmy około godziny 14.30
A wcześniej… od godziny 06.05 trwała nasza podróż pociągiem… To było męczące, ale i tak nie zabrakło śmiechu i szaleństwa
Kiedy dojechaliśmy na miejsce – do kościoła ADS w Jeleniej Górze rozlokowaliśmy się i każdy z nas marzył już tylko o spaniu, ale z tego względu na to, że zbliżała się Sobota trzeba było się przygotować. Dlatego posprzątaliśmy co było trzeba i tak zleciało nam kilka dobrych godzin. Zrobiliśmy się bardzo głodni, dlatego to był idealny moment na zjedzenie kolacji, która była pyszna, (jak i oczywiście reszta posiłków, które przygotowywał nam wujek Piotr Kuncewicz). Nic dodać nic ująć… po prostu pycha! Po kolacji zebraliśmy się w kaplicy i razem z młodzieżą z Jeleniej Góry studiowaliśmy Pismo Święte i rozmawialiśmy. Tak rozpoczęliśmy Sabat. Potem to już tylko szybka toaleta wieczorna i do łóżek.
Sobota rozpoczęła się od wczesnej pobudki. Choć trudno nam było zwlec się z łóżek, to jednak fakt, że trzeba się wyjątkowo przygotować na nabożeństwo zmusił nas do wstania. Toaleta poranna, potem wspaniałe śniadanko, no i czas było się zbierać na nabożeństwo. Bardzo dziękujemy zborowi w Jeleniej Górze, który tak miło i ciepło nas ugościł. Po nabożeństwie zjedliśmy obiad i mieliśmy trochę wolnego czasu, a w którym rozmawialiśmy, śmialiśmy się i graliśmy w różne gry integracyjne. Niestety Sabat szczególnie w czasie zimowym szybko upływa, więc około godziny 16:00 nastał czas zakończenia, dlatego zebraliśmy się i zakończyliśmy ten wspaniały i radosny dzień. Następnym punktem dnia było lodowisko, więc chwilkę po krótkim nabożeństwie zaczęliśmy się zbierać do wyjścia. Na lodowisku było świetnie. Jeździliśmy, bawiliśmy się, robililśmy różne śmieszne rzeczy. Następnie poszliśmy do pobliskiej galerii na pyszne lody, a potem już wróciliśmy do kościoła. Dzień pełen wrażeń, ale powiemy wam szczerze, że to to dopiero początek…
Kiedy pytaliśmy naszych harcerzy okazało się, że najlepszym dniem była niedziela. Pewnie zastanawiacie się co takiego działo się w tą niedziele, a mianowicie dzień zaczął się bardzo intensywnie. Kolejną rzeczą jaką mieliśmy w planach były narty biegowe… na zdjęciach będziecie mogli zobaczyć jak to wyglądało w praktyce. Tak więc szybkie przygotowania, śniadanie i wyjazd. Wiecie, kiedy dojeżdżaliśmy pociągiem do Jeleniej Góry baliśmy się, że nie będzie śniegu i faktycznie przez pierwsze dni nie było, ale kiedy w niedziele wyjechaliśmy w góry to wtedy odetchneliśmy z ulgą, bo naprawdę pogoda tam bardzo nam dopisywała. Kiedy dotarliśmy do Szklarskiej Poręby i wypożyczyliśmy sprzęt, Dawid i jego kolega pokazali nam jak w ogóle należy to robić, ponieważ więcej jak połowa harcerzy była na tym pierwszy raz, ale jak to zawsze bywa każdy na własnej skórze musiał tego doświadczyć. Co prawda było kilka upadków, ale i one były potrzebne by opanować tą jazdę. Po chwili ruszyliśmy wyznaczoną trasą, która mierzyła około 5 km. Podczas pokonywania tej trasy widoki, które mogliśy oglądać były niesamowite, do tego śnieżek prószył – po prostu idealna pogoda na ten czas. Kiedy jazda się skończyła, dotarliśmy do punktu zwanego ” orle ”. To było takie schronisko, w którym można było się ogrzać, wypić ciepłą herbatkę, bądź czekoladę, coś zjeść i nabrać sił na kolejną trasę… Jeden z naszych harcerzy jak się dowiedzieliśmy wcześniej miał być również w tym miejscu, ponieważ był na obozie sportowym i też jeździł na nartach biegowych. Ku naszemu zaskoczeniu kiedy byliśmy w schronisku jeden z naszych druhów go do nas przyprowadził i bardzo się ucieszyliśmy, że mogliśmy się z nim zobaczyć. No tak ciepło, że aż nie chciało się wychodzić, ale czas było się zbierać więc wyszliśmy ze schroniska, założyliśmy narty i ruszyliśmy z powrotem na miejsce gdzie zaczynaliśmy trasę. Tym razem szło nam już trochę lepiej, większość załapała już po starcie o co w tym wszystkim chodzi, ale i tak każdy radził sobie po prostu świetnie. Tak każdy w swoim tempie wrócił do punktu startu niektórzy szybciej, niektórzy trochę wolniej, ale ważne, że każdy dotarł. Aż szkoda było oddawać sprzęt, bo każdy z chęcią jeszcze by sobie pojeździł… Czas było już wracać, więc zebraliśmy się i wyruszyliśmy do naszego ówczesnego domu gdzie czekał na nas pyszny obiad.Ta połowa niedzielnego dnia była bardzo udana, ale to nie koniec, a kolejnym punktem był… wyjazd na ściankę wspinaczkową. Po powrocie mieliśmy chwilę wolnego czasu żeby odpocząć i czas było się zbierać. Kiedy dotarliśmy już na miejsce wypożyczyliśmy sprzęt, Dla każdego musiał być odpowiedni rozmiar i mogliśmy zaczynać. Niektórzy z nas asekurowali, inni się wspinali, a jeszcze inni te chwile zdjęciami upamiętniali. Tak oto minął nam wieczór niedzielni. Był to bardzo wyczerpujący, ale i wspaniały dzień, w którym wrażeń nie zabrakło, a wytworzyły się nowe wspomnienia. Wieczorem kolacja, toaleta wieczorna, oczywiście tradycyjnie rundka w mafię i spać.
Poniedziałek to był ten dzień, w którym od samego rana zaczął mocniej padać śnieg, jednak był bardzo mokry więc nie było mowy w rzucaniu się śnieżkami, po prostu była wielka chlapa. Pomimo tego postanowiliśmy wybrać się na zwiedzanie miasta, bo jednak skoro tu przyjechaliśmy to dobrze by było wiedzieć co nie co o tym mieście. Ciężko zwiedzać miasto przy takiej pogodzie, do tego większość miejsc była zamknięta, jak na przykład słynny kościół Garnizonowy. Więc poszliśmy się ogrzać do kawiarni i stwierdziliśmy, że podzielimy się na dwie grupy. Pierwsza, która chce kupić jakieś pamiątki zostaje w mieście, a druga wraca do domu. No i tak też zrobiliśmy, a w domu oczywiście czekał już na nas pyszny obiad. Kiedy już reszta osób wróciła z miasta mieliśmy czas na odpoczynek( ewentualnie na małą drzemkę). W tym czasie niektórzy grali w różne gry, drudzy pomagali w przygotowaniu następnego posiłku, a inni, jak już wcześniej wspominaliśmy smacznie drzemali i odpoczywali.
To jeszcze nie koniec tego dnia, w planach mieliśmy jeszcze wyjazd na basen w hotelu Gołębiewskim, (tak więc koniec tego leniuchowania, czas się zbierać). Kiedy już wszyscy byli spakowani, mogliśmy wyruszać. Przyjechaliśmy na miejsce, kupiliśmy bilety, poszliśmy do szatni… i wszyscy nagle się rozproszyli na terenie basenu. Miejsce było genialne, mieściło 3 zjeżdżalnie plus cebulę. Wiele saun, w tym sauna parowa, sucha, grota lodowa… naprawdę coś wspaniałego. W pewnym momencie, kilka osób spotkało się przy basenie, który wypływał na zewnątrz i ktoś rzucił pomysł żeby się mocno zahartować… inaczej po prostu porzucać śnieżkami. Choć to było bardzo trudne, wyjść z ciepłego baseniku i wskoczyć do zimnego śniegu, to i tak każdy się odważył to zrobić…
Zabawa zabawą, ale czas szybko się skończył i trzeba było się zbierać… Wszyscy z niezadowoleniem opuszczali basen i szli do przebieralni.. na szczęście smutek szybko ustąpił i po chwili słychać było śmiechy i różne opowieści dotyczące zabawy na basenie. Wróciliśmy do domu, zjedliśmy kolację i marzyliśmy już tylko o tym, żeby iść spać.
Ostatni nasz dzień w Jeleniej Górze, niestety ostatni. Czas tak szybko mija, a zwłaszcza kiedy się przebywa w takim gronie i w takim miejscu. Wtorek był poświęcony głównie pakowaniu, sprzątaniu i wyjeżdżaniu…Wyjechaliśmy o 14.06 z Jeleniej Góry i tak zimowisko dobiegło końca. Chyba wszyscy jednogłośnie możemy stwierdzić, że to był naprawdę świetny czas, mogliśmy razem spędzić wspaniałe chwile, mogliśmy się zjednoczyć jeszcze bardziej jako drużyna, odwiedzić nowe miejsca, spróbować nowych rzeczy, poznać nowych ludzi i cieszyć się sobą
Jesteśmy wdzięczny przede wszystkim Bogu, który przeprowadził nas szczęśliwie przez to zimowisko i, że nic nam się nie stało. Również dziękujemy rodzicom, którzy zaufali nam i posłali swoje dzieci jak i wspierali nas w tym wyjeździe. Dziękujemy zborowi w Jeleniej Górze i osobom, które zatroszczyły się o to aby było nam dobrze i przyjemnie oraz byśmy byli zawsze najedzeni. No i dziękujemy harcerzom, którzy zechcieli spędzić z nami ten czas.
Zapraszamy do oglądania zdjęć i filmików z tego zimowiska, abyście mogli zobaczyć jak to wszystko wyglądało.
Dziękujemy,
Kronika Podkowa Leśna
Dominika Buczek
{gallery}2014/jeleniazimowisko{/gallery}