Hej ho! Hej ho! To było MGO!!!
Za Nami kolejna, tym razem wiosenna edycja Master Guide Outdoors.
I choć wprost-proporcjonalnie do wzrostu przewyższeń na trasach, zmalał litraż plecaka, to tętno wysiłkowe i spoczynkowe pozostało na odpowiednim dla wędrówek MGO poziomie.
Tym razem niestrudzonych uczestników ugościły Beskidy.
Za Base Camp posłużyła Nam urokliwa stara chałpa położona na zboczach Skrzycznego. To z niej każdego dnia wyruszaliśmy na całodzienne wędrówki wiosenno-zimowymi szlakami Beskidu Śląskiego.
Czekan i raki nie były potrzebne🙃choć na niektórych fragmentach szlaków resztki pokrywy śnieżnej dawały przyjemne orzeźwienie.
Pokonując bez mała 60 km na liście zdobytych szczytów znalazły się:
1) Klimczok, Szyndzielnia, Trzy Kopce
2) Barania Góra
3) Skrzyczne
Podczas wielogodzinnych wędrówek każdy z uczestników powielał dosyć powtarzalne schematy zachowań dla typowego piechura MGO:
#OCHY I ACHY nad widokami
#szemranie na obolałe kończyny dolne
#uzupełnianie płynów i kalorii
# wielogodzinowo-wątkowe rozmowy PRZEDE WSZYSTKIM😃
I choć wieczorne powroty bywały dosyć bolesne, a perspektywa trzygodzinnego oczekiwania na “letnią” wodę pod prysznicem w PRL-owskiej kolejce wydawać by się mogła niezwykle uciążliwa – to nic nie było w stanie zmazać z twarzy każdego uczestnika uśmiechu i radości.
Dodatkowe endorfiny na kolejny dzień wędrówki NAD-produkowane były przy kominku podczas wspólnego ŚPIEWOGRANIA przez ogromne Ś!
Aż chciałoby się dalej nucić: „Niech każdy z Was się dowie, co traci nie będąc tu”!!!
Wydarzenia tego kalibru mają jeden wielki minus. Czas oczekiwania nie jest wprost proporcjonalny do czasu trwania🥲
Dlatego gdy ktoś spyta: Czy czekasz na kolejne MGO?
Wtedy odpowiem: Jak najbardziej, jak najchętniej, OCZYWIŚCIE😁
Zdjęcia z tej wyprawy można obejrzeć TUTAJ