Czuwaj Maranatha !!!
Gdzieś w szuwarach zbłądził wiatr, ciszę niesie noc, nad namiotami goni nas, dh Mariusza zbłąkany głos. Nad brzegami Gimu ognia blask, w wodzie nocą lśni; Tak zaczyna się obozu czas, w pierwsze wakacyjne dni…
7 dni/nocy później
Jadąc drogą ekspresową wprost do domu, nasza trójka nuci sobie tak:
Nie zabiorę z sobą nic, nawet słów, na cóż bagaż ten; Ruszyć jutro chcemy skoro świt, właśnie tam na mazurski rejs…
Pozostanie nam DoWodów garść i mnóstwo wspomnień i troszeczkę łez, znów za rok pojechać chcemy tam – na mazurski rejs… a tym czasem zakosztujcie naszych wspomnień kęs…
godz.07:00
Kolejna udana noc w namiocie. Ciekawe co przyniesie ten słoneczny dzień? Może uda się znów powywijać siekierą z dh. Natalią i dh Dawidem? Mam nadzieję że wczorajsza pizza przygotowana na żywym ogniu smakowała rodzicom!
godz. 21:00
Cóż za wspaniały dzień! Kto by się spodziewał, że rodzice pojadą na Expo-Zdrowie bez swoich pociech (tak jest !!!) Przecież takie rozwiązanie otwiera worek niecodziennych możliwości:
– można stać się skórką pomarańczy siedząc do oporu w jeziorze,
– można zdobyć mistrzostwo Nowej Kaletki w zjeżdżaniu mokrą pupą po plandece,
– można zdobyć tytuł najlepszego Snajpera obozu II kwartału 2024,
– a po wszystkich aktywnościach można zniknąć w czeluściach ośrodkowego sklepiku, we własnoręcznie zaprojektowanej pokrzywowej Bazie lub w super-pro-turbo-megaMC strefie relaksu (tak jest !!!)
Dzięki dh Grzegorz i dh. Magda – szanuje!
Dobra… czas zbierać się na nocną grę terenową z maskowaniem, zwłaszcza że lecimy bez zuchów!?! które smacznie śpią po zdobywaniu sprawności w wodzie z dh. Martą, Magdą, Adą i dh Sebastianem.
Dobra… teraz to już naprawdę lecę bo wszystkie kleszcze pójdą spać a przecież otwarte mistrzostwa
w kleszczobraniu muszą trwać !!!
To już nasze ostatnie ognisko i pomimo tego, że łezka kręci się w oku, ja dalej zastanawiam się jak mogłam nie zabrać na obóz Termomix-a i aparatu do pomiaru cukru. Przecież ten pierwszy przydałby się idealnie na uczcie weselnej, na którą zostaliśmy zaproszeni przez rodzinę Początków! (ach, cóż to była za przygoda dla ducha i ciała). Drugi okazałby się wielce pomocny podczas Expo-Zdrowie
w Szczytnie, na którym każdym z rodziców mógł nabyć nowych umiejętności (zobaczyć swojego męża w roli eksperta od zdrowego gotowania – bezcenne!) Najbardziej wzrusza mnie jednak fakt, że rodzinna kreatywność nie zna granic: rzemieślniczo wykonane pamiątki, artystyczne i fantazyjne rodzinne występy ucieszyły twórców i obdarowanych wyjątkowo! I wszystko byłoby jak trzeba, gdyby pobudki były nieco później a rozgrzewki prowadziła stabilna życiowo i emocjonalnie żona trenera Sebastiana ;)
Zapakowałem, zajechałem, rozpakowałem, rozłożyłem, narąbałem, rozstawiłem, rozłożyłem, pośpiewałem, popływałem, pogadałem, pojadłem, wysłuchałem, przemyślałem, złożyłem, wytrzepałem, posprzątałem no i pojechałem.
I pomimo, że nasz mazurski rejs dobiegł końca już…:(
Jak powracających fal cieniem My będziemy wracać wciąż; Wracać, żeby jeszcze raz …
Zanucić wspólnie hymn obozu:
Bogu ster życia daj, On twoim kapitanem jest
A w ten niezwykły rejs, Rodzinę zabierze też, uha!
Więc … Do zobaczenia za rok … kto wie, może w innym porcie :)